fbpx
Szukaj

Virgin Voyages - 7-dniowy rejs na Scarlet Lady - Nasza Recenzja

Kiedy Sir Richard Branson postanowił stworzyć własną linię rejsową, jego cel był jasny – miała być inna niż wszystkie. Odważna, pełna zabawy i wolna od zbędnych formalności, takich jak wymuszona „Formalna Noc”. Żadnych fotografów polujących na pasażerów, by później sprzedawać im zdjęcia. Branson pragnął stworzyć doświadczenie, które będzie proste, eleganckie, a jednocześnie pełne radości. I oczywiście – nie mogło zabraknąć hamaków. Do tego szalona impreza taneczna, podczas której wszyscy ubierają się na czerwono i tańczą przed gigantyczną ośmiornicą.

 

Czy Sir Richard sprostał wyzwaniu? Myślę, że tak – wystarczająco dobrze, by każdy z nas zapragnął zostać miłośnikiem rejsów.

 

Co wyróżnia Virgin Voyages na tle innych linii rejsowych?

Linie rejsowe zazwyczaj mieszczą się w jednej z czterech kategorii, od dużych statków obsługujących rynek masowy po bardziej kameralne, luksusowe jednostki i statki ekspedycyjne. 

Przykładowo:

  • Duże statki rynku masowego: Carnival, Norwegian, MSC, P&O, Royal Caribbean
  • Duże statki rynku premium: Azamara, Princess, Celebrity Cruises
  • Większe statki luksusowe: Azamara, Crystal
  • Statki luksusowe: Oceania, Explora, Silversea
  • Statki ekspedycyjne: Seabourn, Lindblad, Quark
 

Virgin Voyages, moim zdaniem, idealnie plasuje się pomiędzy kategoriami premium i luksus, oferując coś wyjątkowego, co wyróżnia się na tle tradycyjnych linii rejsowych. Co sprawia, że Virgin jest inne? Przede wszystkim:

  • Spójność udogodnień: Wszystkie cztery statki Virgin Voyages są identyczne, co stanowi dużą przewagę nad konkurencją. W przypadku wielu innych linii rejsowych, pasażerowie muszą przebrnąć przez różnice w ofercie poszczególnych statków, co często bywa kłopotliwe.
  • Nowe i przemyślane rozmiary statków: Flota Virgin Voyages składa się z nowych jednostek (pierwszy statek został oddany do użytku w 2020 roku) o bardziej kameralnych rozmiarach niż masowe mega statki. Każdy z nich mieści około 2800 pasażerów i 1160 członków załogi, co stanowi miłą alternatywę dla gigantów, takich jak Wonder of the Seas z Royal Caribbean, który może pomieścić blisko 7000 pasażerów.
  • All-inclusive: W cenę wliczone są napiwki, napoje bezalkoholowe, kawa z ekspresu przelewowego, zajęcia fitness, jedzenie we wszystkich restauracjach (poza kilkoma wyjątkowymi pozycjami w menu) oraz podstawowe Wi-Fi. To nie jest standard w liniach masowych i premium, gdzie za te udogodnienia trzeba dodatkowo zapłacić – często ostateczny koszt rejsu wzrasta o przynajmniej 2000 zł.
  • Wyśmienite jedzenie: Virgin Voyages rezygnuje z typowych bufetów, zastępując je różnorodnymi restauracjami tematycznymi oraz halą gastronomiczną, gdzie można skosztować dań z różnych zakątków świata – od klasycznego American Diner po ramen.
  • Tylko dla dorosłych: Statki Virgin Voyages są wolne od dzieci, co gwarantuje spokojną, bardziej dorosłą atmosferę.
  • Brak typowych dla rejsów formalności: Nie ma wieczorów formalnych, nie ma nachalnych fotografów, którzy próbują sprzedać ci zdjęcia, ani nadmiernie entuzjastycznych dyrektorów rejsu. Zamiast tego, pasażerowie mogą cieszyć się takimi atrakcjami jak Scarlet Night czy spotkaniami z Happenings Crew, które dbają o rozrywkę w trakcie rejsu.

Virgin Voyages to jak współczesna, świeża wersja tradycyjnej branży rejsowej, bardziej nowoczesna i zorientowana na potrzeby współczesnych podróżników. Zatem, zacznijmy od początku…

Flota “Lady Ship” Virgin Voyages

Jak wspomniałam powyżej, Virgin Voyages ma obecnie cztery statki w swojej flocie „Lady Ships” (Scarlet Lady, Valiant Lady, Brilliant Lady, Resilient Lady) i wszystkie mają dokładnie tę samą konstrukcję.

 
Zewnętrze statku
Zewnętrzna forma i kolorystyka statków Virgin Voyages zostały starannie zaprojektowane przez londyńskie Magpie Studio, aby nawiązywać do elegancji luksusowego jachtu. Kadłub w srebrzysto-szarym odcieniu subtelnie współgra z intensywnymi akcentami w kolorze Virgin Red, które zdobią cały statek, w tym kominy na jego szczycie. Warto wspomnieć, że aż 86% kabin na statkach Virgin posiada balkony (które Virgin nazywa tarasami), a 93% kabin oferuje widok na ocean! Dodatkową atrakcją jest używanie przez Virgin oświetlenia na tarasach do wyświetlania wiadomości w portach podczas zachodów słońca, gdy statek jest jeszcze zacumowany.
To prawdziwie oszałamiające dzieło sztuki – statek, który zachwyca pod każdym względem. Nie znajdziesz na nim przypadkowych wodnych zjeżdżalni czy torów gokartowych, jak na gigantycznych jednostkach masowego użytku (choć te na pewno dostarczają dużo frajdy). Virgin stawia tu na wyrafinowaną elegancję i unikalne doświadczenia.

Nasza kabina

Miałam przyjemność spędzić mój rejs w kabinie Central Sea Terrace na 11 pokładzie – położonej wysoko, ale w doskonałej odległości od miejsc publicznych, co gwarantowało spokój i prywatność. Kabina była przestronna, oferując mnóstwo miejsca do przechowywania.


Jednym z najbardziej imponujących aspektów kabiny była technologia. Przykładem tego były zasłony, które automatycznie otwierały się po otwarciu drzwi, a także tablet sterujący wszystkim, od telewizora po oświetlenie i temperaturę. To przemyślane wykorzystanie nowoczesnych rozwiązań technologicznych, które naprawdę pokazuje zalety podróżowania na nowym lub świeżo odnowionym statku.


Co więcej, Virgin Voyages dba o środowisko, zastępując plastikowe butelki wodą w karafce, którą można było uzupełniać w każdej chwili. Dzięki temu miałam dostęp do świeżej wody przez cały czas, a jednocześnie czułam, że zmniejszam swój ślad węglowy.

Jeśli chodzi o przestrzeń roboczą, kabina była wyposażona w małe biurko i wygodne krzesło, idealne do prowadzenia wideokonferencji.  Łóżko było wyjątkowo komfortowe, z łatwo dostępnymi gniazdkami do ładowania urządzeń.


Jednak największą atrakcją mojej kabiny był balkon z legendarnym czerwonym hamakiem – który, technicznie rzecz biorąc, jest raczej hamakiem-krzesłem. Spędziłam w nim niezliczone godziny, a nawet przespałem jedną z nocy. Hamaki te są produkowane przez Yellow Leaf Hammocks, firmę wspierającą lokalne społeczności w Tajlandii, tworząc stabilne miejsca pracy dla osób żyjących poniżej granicy ubóstwa. Oglądanie zachodów słońca z hamaka było zdecydowanie jednym z najlepszych momentów rejsu.


Jeśli chodzi o numerację pokoi na statkach Virgin, to może być ona nieco myląca. Numery kabin zaczynają się od numeru pokładu, po którym następuje numer kabiny i litera. Na przykład, 13210A oznaczałoby kabinę Sea Terrace po lewej stronie statku, podczas gdy 13210Z byłoby po prawej. Brzmi prosto? Cóż, myślę, że logiczne pojęcie o lokalizacji naszej koabiny zajęło mi pierwsz 48 godzin rejsu. Na szczęście twoja bransoletka pozwala ci wejść tylko do twojej kabiny, więc nie ma się czym martwić – bezpieczeństwo gwarantowane! 😊

Wnętrza statku

Wnętrza statku zachwycają wyjątkowym połączeniem elegancji i nowoczesności, zaprojektowane przez zespół Creative Collective, znany z tworzenia luksusowych butikowych hoteli i ośrodków wypoczynkowych na całym świecie. Co ciekawe, to ich pierwszy projekt dla branży rejsowej – i to z jakim efektem! Przestrzenie publiczne na statku odznaczają się subtelnym luksusem, dalekim od przytłaczającej krzykliwości, jaką często spotykamy na masowych megastatkach.


Już po wejściu na pokład, zostajesz przywitany przez Roundabout Atrium – serce statku, które pełni rolę centralnego węzła. W dolnej części atrium mieści się kameralna scena muzyczna, gdzie zespoły okrętowe zapewniają rozrywkę, a goście mogą odprężyć się przy drinku, delektując się wieczorną atmosferą. Jeśli kiedykolwiek poczujesz się zagubiony na pokładzie, trzy banki wind i czytelne wskazówki pomogą ci z łatwością odnaleźć drogę.


Górny pokład atrium tętni życiem dzięki licznym restauracjom i barom, z których część specjalizuje się w piwie rzemieślniczym. Każde z tych miejsc ma swój unikalny charakter, subtelnie wyróżniając się na tle reszty przestrzeni, ale bez narzucania się.

Niezapomnianym elementem pokładowych przyjemności jest lodziarnia – z odrobiną humoru skrytą w jej nazwie – znajdująca się tuż obok pizzerii, w której każda pizza jest robiona na zamówienie. Możesz delektować się jedzeniem zarówno we wnętrzu, jak i na świeżym powietrzu, w strefie jadalnej pod gołym niebem.


W innej części statku, tuż obok kasyna, znajdziesz szykowny bar szampański, oferujący komfortowe miejsca do relaksu w eleganckiej atmosferze. Jednak dla mnie sercem codziennych rytuałów stał się Grounds Club – idealne miejsce na poranną latte, a czasem nawet trzy. W każdej strefie goście mają dostęp do wygodnych miejsc siedzących i Wi-Fi, co czyni podróż jeszcze bardziej komfortową.

Ale to dopiero początek! Teraz czas spojrzeć na kulinarną stronę tego rejsu. Mam nadzieję, że nie jesteście głodni…

 

Zaplecze gastronomiczne: główny punkt programy rejsów Virgin Voyages

Myślę, że to już jasne: na statkach Virgin nie znajdziesz typowych stołówek z wyznaczonymi miejscami ani zatłoczonych bufetów. I wiesz co? To naprawdę dobra zmiana.

 

Zamiast tego, masz do dyspozycji urokliwe, mniejsze jadłodajnie, jak na przykład pizzeria na pokładzie 7, tuż obok lodziarni. Jednym z moich ulubionych miejsc na statku jest jednak Dock House na pokładzie 6, z przepięknym widokiem na rufę i pysznymi śródziemnomorskimi daniami, które smakują najlepiej pod gołym niebem. A jeśli chodzi o bardziej casualową atmosferę, The Galley na pokładzie 15 to prawdziwa perełka. Możesz usiąść, gdzie tylko masz ochotę, a jedzenie zamawiać z małych stoisk oferujących przeróżne smakołyki. Jednego dnia skusiłam się na ramen, a następnego na pyszny omlet na śniadanie – każda opcja była na najwyższym poziomie.

 

To, co najbardziej mi się podobało, to swoboda w odkrywaniu różnorodnych dań, mając pewność, że wszystko jest wliczone w cenę rejsu. A mój ulubiony moment w The Galley? Słoik S’mores. Ten mały deser to idealna równowaga między bogactwem smaku a lekkością – nie jest zbyt ciężki, więc po jego zjedzeniu wciąż możesz cieszyć się resztą wieczoru, bez uczucia senności.

 

Restauracje specjalistyczne

Na pokładzie statku czeka na ciebie sześć restauracji tematycznych, każda z własnym, unikalnym klimatem i kuchnią. Rezerwacje robi się przez aplikację – co większość gości załatwia od razu po wejściu na pokład, żeby nie stracić żadnej z tych wyjątkowych okazji kulinarnych. Nie mniej jednak rezerwacji można dokonać każdego dnia od 9:00 do 13:00 ‘sailor services’ na 4 piętrze.

 

– The Wake to elegancka restauracja specjalizująca się w stekach i owocach morza, usytuowana na rufie statku, skąd można podziwiać imponujący ślad za statkiem. Jej klimat przypomina klasyczny steakhouse, ale z nutą nowoczesnej elegancji.

 

– Pink Agave to wyrafinowana, meksykańska kuchnia z unikalnym wnętrzem, w którym ciemne kolory tworzą idealne tło dla kreatywnych drinków i bogatego menu, pełnego tequili i mezcalu. Każdy kęs przenosi w autentyczny, a jednocześnie podniesiony kulinarnie świat Meksyku.

 

– Razzle Dazzle to miejsce, gdzie możesz cieszyć się wegańskimi (the nice one) opcjami lubi sięgnąć po coś mięsnego (the naughty one). Mała rada: nie przegap wędzonego bekonu – jest po prostu nieziemski!

 

– The Test Kitchen oferuje eksperymentalną, nowoczesną kuchnię, gdzie dania stają się sztuką, a zmysły są nieustannie zaskakiwane. To miejsce dla tych, którzy lubią odkrywać nowe smaki i nie boją się kulinarnych eksperymentów.

 

– Gunbae to żywy koreański grill, gdzie w centrum uwagi jest interaktywność i towarzyskość. Zasiadasz przy stole z innymi gośćmi, wspólnie grillując mięso i popijając soju. Nie martw się, atmosfera sprzyja zabawie – są nawet gry towarzyszące, które rozkręcą każdą kolację.

 

– Extra Virgin to klasyczna włoska trattoria, absolutny raj dla miłośników kuchni śródziemnomorskiej. Tradycyjne włoskie smaki w nowoczesnym wydaniu, podane z wyjątkową dbałością o szczegóły.

 

Spośród wszystkich tych restauracji, tylko w Gunbae będziesz usadzony/a z grupą nieznajomych, co dodaje dodatkowy element towarzyskiej zabawy.

The Wake

The Wake to kwintesencja eleganckiej stekowni w klasycznym wydaniu. Już samo wejście na kolację sprawia, że czujesz się wyjątkowo – schodzisz po imponujących schodach, tuż obok zapierającego dech w piersiach żyrandola, który nadaje całemu doświadczeniu prawdziwy prestiż. Nakrycie stołu jest perfekcyjnie dopasowane do wizerunku, jaki restauracja chce wykreować – wyrafinowane, z subtelną elegancją. A sufit? Ten zachwyca mosiężnymi, odbijającymi kulami, które dodają przestrzeni nowoczesnego, a zarazem przytulnego charakteru. To drobne detale, ale robią ogromne wrażenie.


Na początek postawiłam na klasykę stekowni – sałatkę z klina. Uwielbiam fakt, że można wrzucić górę sałaty, sera pleśniowego i boczku na talerz i nadal nazywać to „sałatką”! To była prawdziwa uczta już na starcie.


Na danie główne wybrałam polędwicę – idealnie wysmażoną, z tą idealną ilością aromatycznej skórki z grilla. W menu były również opcje premium, takie jak stek tomahawk, ale zdecydowałam, że zostawię to na kolejną okazję. Polędwica była w pełni wliczona w cenę, więc bez wahania mogłam się na nią zdecydować.


Na deser zamówiłam tartę czekoladową, która była doskonałym zwieńczeniem tego wyjątkowego posiłku. Było to jedno z tych dań, które pozostają w pamięci na długo.


Podczas mojego drugiego rejsu wróciłam do Wake, tym razem na brunch (Wake, podobnie jak Razzle Dazzle, jest otwarte na śniadania i brunche). Tosty francuskie, które wtedy zamówiłam, były absolutnie przepyszne – cudownie miękkie i aromatyczne. Szkoda, że nie zrobiłam więcej zdjęć, ale czasami najlepsze wspomnienia zostają po prostu w sercu.

Extra Virgin

Ostatnio mam wielką słabość do włoskiego jedzenia, więc wizyta w Extra Virgin była dla mnie absolutnym rajem. Zaczęliśmy klasycznie – od deski wędlin, która była obłędnie syta i pełna smaków. W naszej grupie zamówiliśmy chyba wszystkie przystawki, jakie mieli w menu. Wszystkie były przepyszne, oprócz karczocha – był zrobiony naprawdę dobrze, po prostu to nie moje smaki.


Co do dań głównych – było w czym wybierać. W menu znajdziesz m.in różne rodzaje ręcznie robionego makaronu – i to właśnie on skradł całe show. Jeden z moich znajomych zdecydował się na chilijskiego okonia morskiego, który był całkiem niezły, ale dla mnie prawdziwą gwiazdą wieczoru był makaron. Doskonała konsystencja, smak, idealnie dobrane dodatki – dosłownie przeniosłam się myślami do Toskanii, gdzie byłam na początku zeszłego roku. Dla smakoszy była dostępna opcja premium z kawałkami trufli.


A co do deserów – wybór był naprawdę imponujący. Między innymi ciasto czekoladowe; jednak affogato podane przy stole z różnymi dodatkami było moim absolutnym faworytem. Można było wybrać, co tylko dusza zapragnie… albo, jak ja, po prostu wybrać wszystko!

Razzle Dazzle

Menu w Razzle Dazzle jest głównie roślinne, ale to, co wyróżnia to miejsce, to totalnie odjechane, kolorowe dania. Nawet jeśli nie jesteś na diecie roślinnej, nie martw się – mają też kilka opcji mięsnych, które również robią wrażenie – jagnięcina była absolutnie nie do opisania!

 

Jednak głównym powodem, dla którego tak pokochałam Razzle Dazzle, jest prosty: wędzony boczek. To była absolutna poezja! Kandyzowany boczek z delikatnym aromatem dymu, który po prostu rozpływał się w ustach. Za każdym razem, kiedy próbowałam go sfotografować, boczek znikał szybciej, niż mogłam wyjąć telefon.

 

Co do brunchu w Razzle Dazzle – mam pewne tajne zamówienie, które zawsze robi furorę. Zamiast klasycznej kanapki z kurczakiem albo gofrów, poprosiłam o połączenie ich razem, tworząc własne danie z kurczakiem i goframi. Kelner był pod wrażeniem mojego małego kulinarnego wynalazku, a ja? Cóż, byłam w niebie!

 

Gunbae

Gunbae to prawdziwa uczta dla miłośników koreańskiego BBQ, ale też niesamowicie towarzyskie i zabawne miejsce. Atmosfera była rozluźniona, soju płynęło, a na stole nieustannie skwierczało grillowane mięso. Nasza kelnerka wprowadziła nas w tajniki zabawnej gry alkoholowej (spokojnie, ilość spożywanego alkoholu była symboliczna), którą wszyscy przy stole z entuzjazmem podchwycili. Oczywiście, muszę przyznać, że nieźle radziłam sobie w tej grze – zdominowałam stół!

 

Co do jedzenia, było dokładnie takie, jakiego można się spodziewać po solidnym koreańskim BBQ – soczyste, aromatyczne i doskonale przygotowane. Smaki były na miejscu, tak jak oczekiwałam, i nie mogłam się nim nacieszyć.

 

Jak w każdej restauracji na statku, wyszłam z Gunbae z pełnym brzuchem i szerokim uśmiechem. Mieliśmy też okazję poznać przy stole uroczą parę, z którą od czasu do czasu mijaliśmy się później na statku, co tylko dodawało całemu doświadczeniu jeszcze więcej pozytywnych wrażeń.

 

Jedzenie: Podsumowanie

Bardzo podoba mi się, jak Virgin podchodzi do swojego programu gastronomicznego. Dzięki temu, że wszystkie restauracje specjalistyczne są wliczone w cenę biletu, miałam okazję odkrywać więcej zakątków statku, zmierzając do każdej z nich. Spędziłam przy tym trochę więcej czasu w aplikacji Virgin, rezerwując stoliki, ale to dodało pewnego rodzaju ekscytacji – planowanie kolejnych posiłków stało się prawdziwą przyjemnością. Co więcej, temat restauracji niejednokrotnie pojawiał się w rozmowach z innymi pasażerami. Uwielbiałam pytać ludzi, gdzie już byli i jakie mają wrażenia z każdego miejsca. To sprawiło, że odkrywanie tych kulinarnych perełek było jeszcze bardziej towarzyskim doświadczeniem.

Virgin Voyages czyli rejs dla aktywnych?

Virgin Voyages to nie tylko kulinarny raj, ale także miejsce, które stawia duży nacisk na aktywny tryb życia. Jeśli myślisz, że rejs to tylko leżenie na leżakach i leniwe popołudnia, Virgin udowodni ci, że może być inaczej. Cała filozofia tej linii rejsowej kręci się wokół równowagi między relaksem a aktywnym wypoczynkiem.

 

Na pokładzie znajdziesz mnóstwo opcji, by utrzymać formę, od siłowni z nowoczesnym sprzętem, przez zajęcia fitness na świeżym powietrzu, po bardziej nietypowe formy aktywności, jak joga na pokładzie czy boks. Dla tych, którzy wolą spokojniejsze formy ruchu, dostępne są również spacery po specjalnych trasach czy grupowe sesje medytacyjne, które pozwalają wyciszyć umysł.

 

Na pokładzie Virgin Voyages znajdziesz także wyjątkową trasę biegową, która pozwala utrzymać formę i jednocześnie podziwiać niesamowite widoki na morze. To idealna opcja dla miłośników joggingu, którzy chcą rozpocząć dzień od orzeźwiającego biegu, ciesząc się morską bryzą. Trasa biegowa otacza najwyższe piętro statku, zapewniając przestrzeń dla zarówno porannych biegaczy, jak i tych, którzy wolą wolniejsze spacery.

 

To kolejny element filozofii Virgin Voyages, łączącej aktywność fizyczną z relaksem i przyjemnością, tak aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie podczas rejsu.

 

Wszystko to sprawia, że Virgin Voyages to coś więcej niż standardowy rejs – to miejsce, gdzie możesz zrównoważyć przyjemności z aktywnością fizyczną i dbałością o swoje zdrowie.

 

Mały Basen na Scarlet Lady: Źródło Dużych Kontrowersji

Mały basen na pokładzie Scarlet Lady wzbudził spore kontrowersje wśród pasażerów. Choć statek oferuje wiele luksusowych udogodnień, w tym nowoczesne restauracje, eleganckie przestrzenie i strefy wellness, to basen – który dla wielu stanowi kluczowy element rejsu – okazał się rozczarowująco mały.

 

Wielu podróżujących skarżyło się, że basen jest zbyt ciasny, aby pomieścić większą liczbę gości, zwłaszcza podczas upalnych dni, kiedy większość osób szuka orzeźwienia. Co prawda, Scarlet Lady oferuje inne przestrzenie do relaksu, takie jak leżaki, jacuzzi czy tarasy z widokiem na morze, jednak oczekiwania wobec basenu na tak luksusowym statku były zdecydowanie większe.

 

Pomimo tych uwag, linia Virgin Voyages broni swojego wyboru, podkreślając, że ich oferta jest skoncentrowana na całkowitym doświadczeniu rejsowym, z naciskiem na różnorodne formy wypoczynku i aktywności, które wykraczają poza standardowe elementy, takie jak basen. Dla niektórych mały basen to jednak zbyt duży minus w ogólnym obrazie luksusowej podróży.

 

 

Co robić w ciągu dnia na rejsie z Virgin Voyages?

Spędziliśmy sporo czasu w barze z piwem, w Dock House i w jednym z salonów, popijając drinki i delektując się swobodną atmosferą. Rozrywka na pokładzie Scarlet Lady zdecydowanie wyróżniała się na tle typowych rejsów. Często siedzieliśmy sobie w barze, a tu nagle pojawiała się niespodziewana forma rozrywki – było to bardziej spontaniczne i mniej przewidywalne, co dodawało całości pewnego uroku.

 

Jeśli chodzi o harmonogram codziennych aktywności, działo się znacznie więcej, niż myślałem na początku. Słyszałam relacje innych osób, które mówiły, że w ciągu dnia niewiele się dzieje, ale zdecydowanie się z tym nie zgadzam. Owszem, harmonogram nie był tak intensywny jak na innych amerykańskich liniach rejsowych, ale nie brakowało quizów, teleturniejów i wielu innych aktywności, na które można było się skusić.

 

Ciekawą cechą była nieprzewidywalność niektórych wydarzeń – rozrywka często pojawiała się bez stałego miejsca i godziny, co z jednej strony było interesujące, ale czasem nieco dezorientujące. Virgin stworzyło na pokładzie element tajemnicy – niektóre bary i wydarzenia miały nazwy, które brzmiały jak zagadki. To było zabawne, choć oznaczało, że niektóre miejsca odkryłam dopiero ostatniego wieczoru rejsu.

 

Szczerze mówiąc, myślę, że niektórych barów w ogóle nie znalazłam!

 

 

Dual Reality trzymał mnie na krawędzi fotela (i życia!)

Jednym z elementów, które zdecydowanie wyróżniają Virgin Voyages na tle innych linii rejsowych, jest ich główna rozrywka. Mieliśmy okazję obejrzeć spektakl o nazwie Dual Reality, który okazał się niesamowitym pokazem akrobacji i tańca, dosłownie igraniem ze śmiercią!

 

Artyści wykonywali popisy, które wprawiały w osłupienie – huśtali się na łańcuchach, mając je zawieszone na szyi, skakali na dużych deskach, a całość była tak intensywna, że nie sposób było oderwać wzroku. To właśnie tego typu widowisko trzyma widza w nieustannym napięciu.

 

Jestem prawie pewna, że od czasu mojego pierwszego rejsu pokaz uległ pewnym zmianom. Cały występ opiera się na koncepcji rywalizacji między drużyną czerwoną a drużyną niebieską, w stylu inspirowanym historią Romea i Julii. To, co dodatkowo buduje emocje, to fakt, że publiczność siedzi po obu stronach areny, dodając widowisku jeszcze bardziej dynamicznej atmosfery.

 

Na zakończenie (uwaga, spoiler!) tancerze zdejmują swoje czerwone i niebieskie stroje. Gdy widziałam ten pokaz po raz pierwszy, rozebrali się do bielizny, co wywołało sporo zamieszania – po udostępnieniu zdjęć z tego występu dostałam mnóstwo pytań, czy tancerze byli nadzy. Tym razem, ku mojemu zaskoczeniu, wszyscy mieli na sobie kamizelki i spodenki, więc może postanowili zostawić nieco więcej ubrań, by uniknąć takich reakcji.

 

Tak czy inaczej, Dual Reality to widowisko, które naprawdę zapada w pamięć. Podoba mi się również unikalny design przestrzeni, w której odbywa się spektakl – idealnie dopasowany do jego dynamicznej, pełnej emocji atmosfery.

 

PODOBNE ARTYKUŁY